A tutaj wydrylowane świeże wiśnie moczą się w wodzie ognistej - na sobotnią imprezę imieninową planuję po raz pierwszy zrobić tort, który, kierując się smakiem, jaki chciałabym uzyskać, nazywam wstępnie Death by Chocolate... Będzie to coś między czarnym lasem a torcikiem węgierskim, jedynym kwaśnym, intensywnym smakiem będą wiśnie! Trzymajcie kciuki.
Na marginesie dodam, że uwielbiam czekoladę, zwłaszcza belgijską... i naprawdę muszę się baaardzo, baaaaaardzo hamować, żeby nie zjeść całej tabliczki :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Napisz do mnie, będzie mi bardzo miło :-)