niedziela, 17 listopada 2013

Nowe pomadki i nowe lakiery - do nowych włosów :-)

Zmiana wizerunku jest baaaardzo przyjemna...ponieważ niesie za sobą konieczność niewielkiej wymiany kosmetyczki. Do tej pory w mojej kosmetyczce dominowały intensywne róże i fiolety:
Wśród nich od lewej:
1) śmietankowy róż od Essence, bardzo dziewczęcy, ale dość kiepsko się rozprowadza i wymaga uwagi przy aplikacji
2) lilac'owy Lime Crime, klasyk zza oceanu, szalenie nasycony, już niewielka ilość daje całkowite krycie
3) fioletowy róż od Oriflame, niegdyś mój ulubiony, jak na Oriflame bardzo ciekawy, niejednorodny kolor, ze złotym połyskiem, bardzo dobrze się rozprowadza,
4) fuksja od Lime Crime, w sumie dość rzadko używany, bardzo intensywny i bardzo długo się utrzymujący

Teraz stawiam na nudziaki, korale, pomarańcze i beże.
Taka zmiana jest bardzo przyjemna, ponieważ otwiera nowe możliwości kolorystyczne. Używam kolorów, których nie używałam nigdy wcześniej:
Od lewej
1 i 2, Catrice, odpowiednio 010 i 190, czyli nudziakowy beż i róż. Piękna klasyka w stylu Michelle Williams, dobrze się rozprowadza i to chyba najlepsze do tej pory nudziaki, jakie miałam
3 - Bell, dobra polska firma, kolor jest mandarynkowy, niezbyt często go używam - bardziej pasuje mi na lato
4 - najnowszy nabytek od Maybelline, koralowy - bardzo ładny kolor, wolałabym, żeby był bardziej kremowy i kryjący, a pomadka jest dość wilgotna, daje efekt tafli, ale kolor wsiąka w usta i dość długo się utrzymuje.


Podobnie z lakierami, ostatnio używam głównie koralowego Adosa i pomarańczowego Inglota:
Ados jest okey, ale przy zbyt grubej warstwie niestety się zapowietrza - pamiętam z dzieciństwa swoje pierwsze lakiery Ados we fluorescencyjnych kolorach, również się zapowietrzały. Drogi Adosie, zrób coś z bąbelkami powietrza. Kolor jednak jest piękny. Koralowy.

Inglot bez zastrzeżeń, jak to Inglot - często rozbielam go białym lakierem, staje się wtedy pastelowo-brzoskwiniowy.

Na uwagę zasługuje również utwardzacz i nabłyszczacz od Golden Rose, jako konkurencja dla Sephory, o której pisałam TU.
Obydwa lakiery mają swoje wady i zalety. Ten od Golden Rose nie pęka, ale nie daje tak wysokiego połysku jak Sephora. Coś za coś - albo trwałość, albo efekt zamarzniętej tafli wody.

Tak się prezentują moje nowości w listopadzie. Jeśli miałabym wybrać absolutnego faworyta, byłyby to nudziaki od Catrice - nie do zastąpienia dla każdej dziewczyny, której zależy na delikatności i naturalności :-)

I jeszcze, w ramach post scriptum, rozświetlacz, zakupiony wczoraj, świeżak, ale pasuje kolorystycznie i w tygodniu postaram się zrobić kilka zdjęć z jego użyciem:

Daje piękny, satynowy połysk, bez świecących odpustowo drobinek.
 

Buziaki,
j. 

2 komentarze:

  1. Szkoda, że brak swatchy, bardzo chętnie bym zobaczyła jak wygląda na dłoni, a już w ogóle to jak wygląda na ustach, Lime Crime ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej :-) raczkuję w kwestii blogowej i nie wiem co to są swatche :-) please explain :-) a focie na dłoni wrzucę jak tylko złapię odrobinę dziennego światła (chyba będę to musiała zrobić potajemnie w godzinach pracy, biorąc pod uwagę ten nadmiar promieni słonecznych jaki nam towarzyszy...) J.

      Usuń

Napisz do mnie, będzie mi bardzo miło :-)